7 listopada 2020

Cztery litery Trumpa

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Fot: Dalton Caraway z Unsplash

Nie czekając na wynik wyborów w Ameryce, dyrekcja berlińskiego gabinetu figur woskowych przeniosła postać Donalda Trumpa ze stałej ekspozycji do śmietnika. A w Słowenii premier Janez Jansa, nie przejmując się liczeniem głosów w różnych pensylwaniach, natychmiast ogłosił zwycięstwo małżonka pani Melanii – i to wcale nie dlatego, że jest ona jego, Jansy, krajanką.

Zrobił to dlatego, że trumpizm ma zasięg pocisku międzykontynentalnego. Do jego zwalczania ma służyć bidenizm. Jest to broń antyrakietowa o podobnym zasięgu – dociera, jak widać, do Berlina – jednak o mniejszej sile rażenia. Nic dziwnego: to oręż również skuteczny, tyle że pośledniej jakości, używany z braku lepszego. O ile bowiem trumpizm, analizowany niedawno w Raporcie Rosiaka, ma znamiona fenomenu autentycznego i mocnego, to już bidenizm w ogóle nie zasługuje na miano zjawiska czy ruchu. Jest co najwyżej opcją zastępczą, polityczną jednorazówką z okresem używalności nieprzekraczającym 4-letniej kadencji. A trumpizm to zwierzę, które ze zwycięstwa wychodzi wzmocnione, ale porażka też go nie osłabia.

Pod sztandarem Demokratów Biden nie wywołał niebieskiej fali, która zmiotłaby czerwone zastępy Republikanów, jak to zapowiadały sondaże w liberalnych mediach. Mundus vult decipi, ergo decipiatur. Świat chce być oszukiwany, niech więc oszukiwanym będzie. Jak w dramacie Pirandella “Tak jest, jak się państwu zdaje”. Tymczasem – nic podobnego. Do amerykańskiej sytuacji i nastrojów dużo lepiej pasowałaby diagnoza, postawiona w błyskotliwej konstatacji panów Kukiza i Borysewicza: bo tutaj jest jak jest, po prostu, I ty dobrze o tym wiesz…

Ale bezstronny opis nie wchodził w rachubę; zresztą postawa bezstronności u każdej ze stron ideologicznego podziału rodzi dziś podejrzenie lub wręcz oskarżenie o sprzyjanie jej przeciwnikowi. Ideologii nie było w Ameryce tak znowu wiele; to raczej myśmy ją tu bardzo chcieli widzieć, w Berlinie czy w Słowenii. W Stanach chodziło przede wszystkim o byt. Albo – w ujęciu Trumpa – o zdrowie gospodarki. Albo – według Bidena – o gospodarkę zdrowiem, co ostatecznie na jedno wychodzi.

Temu drugiemu źle wychodziło udawanie dziarskości, więc dobrze, że jego zmęczoną twarz seniora skrywała ochronna maska. Ten pierwszy od maski wolał czapkę z krzyczącym hasłem: Make America Great Again. MAGA. M – A – G – A. Donald Trump znowu pokazał swoje cztery litery.

Posłuchaj

Przeczytaj również

26 marca 2024

Książki Raportu

23 marca 2024

Prawa człowieka, a nawet kobiety

23 marca 2024

Sztuczna inteligencja, która wzmacnia uprzedzenia

-10
+10
00:00
/
00:00