6 lutego 2021

Chemia z Niemiec

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Fot: JESHOOTS.COM z Unsplash

Wtajemniczeni wiedzą, gdzie można znaleźć bazarkowe budy, drogerie albo nawet kąty w supermarketach skrywające dobra, jakich gdzie indziej nie uświadczysz. Płyny do prania i zmywania, proszki i granulki, rozmaite zmiękczacze, wybielacze i dopachniacze stoją tam pod szyldem “Chemia z Niemiec”. Od identycznych produktów dostępnych powszechnie różnią się one jednak wyższą ceną, są bowiem jakościowo lepsze. Niewykluczone zresztą, że jest to mit i kit, który wciskają nam cwani handlarze, zarabiający nie na wyższej jakości swojego towaru, tylko na niższym ilorazie naszej inteligencji.

Bo cóż w istocie sugeruje hasło “Chemia z Niemiec”? Tyle, że – jeśli sprytnie nie zadbamy o własny interes, nie załatwimy sobie czegoś specjalnego, nie sypniemy groszem – będziemy skazani na przeciętność. A żyć przeciętnie jest mikro i przykro. Inni potrafią tego uniknąć, toteż chcemy być i mieć tak jak oni…

Syndrom “chemii z Niemiec” daje się zaobserwować nie tylko na niwie handlowej czy w ogóle materialnej. Gdzieś tam w świecie, nieraz nawet całkiem blisko, wypracowano solidne rozwiązania ustrojowe, trwałe instytucje, rozważne i uczciwe reguły rządzenia. A u nas występują ich podlejsze wersje, często wręcz podróbki. Polityków też mają tam jakby z lepszej sztancy; czemu byśmy ich tutaj nie mieli sprowadzić? My – czyli wcale nie tylko Polacy skandujący swego czasu “Havel na Wawel”. Także Ukraińcy, którzy importowali sobie z Gruzji Micheila Saakaszwilego, a z Polski Sławomira N. Albo Francuzi, co to chcieli Baraka Obamę na swojego prezydenta…

Paranoję pogoni za “chemią z Niemiec” widać najwyraźniej oczywiście tam, gdzie cudzysłów już nie jest potrzebny: w dziedzinie chemii, biochemii anty-Covidowej – upolitycznionej i zmerkantylizowanej do sześcianu. Uprzywilejowani nie dostrzegają pominiętych, program COVAX zbiera resztki z pańskiego stołu, negocjacje i kontrakty skrywa tajemnica. Komisja Europejska najpierw przespała, potem przekombinowała, w efekcie głowi się, jak dzielić niedobory. Izrael, wakcynowy mistrz świata, skąpi Palestyńczykom; Afryka całkiem bez szczepionek; Ukraina z wyciągniętą ręką; Węgry biorą skąd się da. A Władimir Putin wachluje się ostatnim numerem fachowego magazynu Lancet, który ogłasza, że rosyjski Sputnik V jednak jest bezpieczny i skuteczny. Ciekawe, czy dojdzie do tego, że za najlepszą “chemię z Niemiec” – również w Niemczech – będzie uchodzić szczepionka z Rosji. Inna potrzebna substancja przypłynie rurą Nord Stream 2…

Margaret Thatcher jeszcze pośmiertnie jest piętnowana za uwagę, że nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo, są tylko poszczególni ludzie i ich rodziny. Teraz pandemia poddaje okrutnej weryfikacji zasadność pojęcia “społeczność międzynarodowa”. W zapewnianiu sobie szczepionkowej “chemii z Niemiec” skuteczne okazują się tylko mocne państwa, działające w pojedynkę. Zamawiają gdzie chcą. Płacą za siebie i dla nich szczepionek wystarcza. Jeszcze jedno potwierdzenie zyskuje orwellowska reguła: wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych. Szczera prawda, chociaż ogłosiły ją – bądź co bądź – komunistyczne świnie.

Posłuchaj

Przeczytaj również

20 kwietnia 2024

O projekcie odbudowy przyrody w Europie

20 kwietnia 2024

Dziś – flagi!

20 kwietnia 2024

O bazie na Marsie

-10
+10
00:00
/
00:00