10 kwietnia 2021

Alejka komendanta Masuda

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Fot: Hamid Mohammadi/Wikimedia

Ahmad wziął po ojcu nie tylko imię. Podobieństwo jest uderzające, chociaż syn ma łagodniejsze rysy. Może dlatego, że nie walczył z bronią w ręku. A twarz ojca była jak nożem rzeźbiona. Tak to określają Francuzi. Zaprosili Ahmada do stolicy, by – jak głosił komunikat merostwa – jednej z ulic nadać imię Ahmada Szah Masuda, komendanta Sojuszu Północnego, legendarnego Lwa Panczsziru. Paryż zostanie pierwszym miastem, które tak uhonoruje afgańskiego bohatera walk z Armią Czerwoną i z talibami… 

Nieprawda z tym pierwszeństwem, już wcześniej ulicę Masuda miało New Delhi, nie mówiąc o wielkiej arterii w Kabulu. No i w Paryżu to nie ulica, tylko alejka, za to w prestiżowym miejscu i w dobrym towarzystwie. W parku na dole Pól Elizejskich, przeciętym aleją Marcela Prousta. 

40 lat wcześniej Francuzi – przynajmniej ci, którzy chcieli – usłyszeli o Masudzie od jego wysłannika, młodego Homayouna Tandara, dziś ambasadora Afganistanu w Londynie. Polacy we Francji mieli swoje źródło: Jacka Winklera, późniejszego – już po śmierci w Alpach – patrona polskiej bazy w Ghazni. Jacek dwukrotnie docierał do Doliny Panczsziru, jako Adam Khan walczył w oddziale Masuda. Zachód upodobał sobie właśnie tego dowódcę mudżhedinów. Nawet w filmach: kiedy do Afganistanu docierał James Bond albo John Rambo, by bić i ośmieszać Sowietów, znajdował oparcie w dzielnym bojowniku, mocno przypominającym komendanta Masuda. Wszyscy mudżahedini stawiali opór komunistycznym wojskom, jednak tylko ten jeden cieszył się na Zachodzie podobnym mirem. 

Owszem, to był wybór geopolityczny, poparty dostawami Stingerów, ale wcale nie mniejsze znaczenie miał pewien nimb romantyzmu, jaki unosił się nad tą postacią. Masud wpisywał się w topos szlachetnego muzułmanina, który jest człowiekiem wolnym, prawym, w sumie bliskim europejskiego kanonu rycerskości. Trochę jak Hadżi-Murat z powieści Tołstoja, albo nawet szanowany przez krzyżowców Saladyn. Francuzi chcieli widzieć w Masudzie islam oświecony. Było to tyleż zrozumiałe, co naiwne: islam nie zaznał swojego Oświecenia, ani nawet Reformacji, Lew Panczsziru nie był muzułmańskim Wolterem ani Lutrem. Był jednak otwarty i tolerancyjny, co wystarczyło, by talibowie uznali go za renegata. Niewykluczone, że to na ich życzenie , w podzięce za gościnę w Afganistanie, rozkazał zgładzić Masuda bin Laden. Data zamachu – dwa dni przed uderzeniem Al Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton – mogła być przypadkowa; terroryści podający się za dziennikarzy czekali na spotkanie z Masudem dwa tygodnie. Przetrwała wersja, wedle której on musiał zginąć, bo był przeszkodą w ataku na Amerykę. 

I niech tak zostanie, niech legenda się umacnia. Bo Ahmad Szah Masud to dziś w Afganistanie legenda, a nie siła polityczna. Wątpliwe zresztą, by był nią za życia. Dolinę Panczszyru i północno-wschodnie terytoria mógł mieć u stóp, odparł tam dziewięć ofensyw Armii Czerwonej, nie wpuścił talibów, jednak w Kabulu był już intruzem. Na początku lat 90. jego mudżahedini – tak samo jak ludzie jego wielkiego rywala, Gulbuddina Hekmatyara – pustoszyli stolicę, walcząc o władzę. 

Jednych i drugich zapamiętano jak najgorzej. Zła sława towarzyszy zwolennikom Masuda i teraz, kiedy w rocznice jego śmierci, 9 września – a jest to w Afganistanie narodowe święto – wywołują w Kabulu uliczne bitwy. Ahmad Junior, niepewny własnego bezpieczeństwa, założył partię Front Ruchu Oporu. Ona jednak zupełnie się nie liczy w obecnych przymiarkach do zagarnięcia władzy po wyjściu Amerykanów. Liczą się, jak zawsze, pakistańskie służby, no i talibowie. 

Rządzą już na przeszło połowie terytorium Afganistanu. Syn Masuda gorzko opowiada, jaki niesmak i jakie obawy budzą w nim sceny z rozmów w Katarze, gdzie delegaci Waszyngtonu i Talibanu poklepują się po plecach jak starzy znajomi. Przecież także Amerykanie nie zapomnieli o Lwie Panczszyru. Na wyposażeniu ich oddziałów w Afganistanie jest doskonały karabin: Magpul Massoud, ostatnio w wersji ulepszonej Magpul New Massoud. Jest, dopóki nie wyjdzie z użycia. Paryska alejka może przetrwa dłużej. 

Posłuchaj

Przeczytaj również

20 kwietnia 2024

O projekcie odbudowy przyrody w Europie

20 kwietnia 2024

Dziś – flagi!

20 kwietnia 2024

O bazie na Marsie

-10
+10
00:00
/
00:00