Aktywiści KoalaKollektiv podczas protestu przed znakiem Euro we Frankfurcie nad Menem przeciwko greenwashingowi, Niemcy, 11 stycznia 2022 r. PAP/EPA/RONALD WITTEK
13 lipca 2024

Bielsze nie będzie

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Igrzyska Olimpijskie jeszcze się nie zaczęły, a już jest zdobywca pierwszego złotego medalu. W dyscyplinie greenwashingu organizacja Francja, Natura, Środowisko przyznała go Coca Coli. Żeby zawisł na szyjce plastikowej flaszki. Koncern zaopatrzy paryskie Igrzyska w 10 mln takich butelek ze swoim flagowym napojem. Jednocześnie chwali się, mistrz ekościemy, jaki to z niego przyrodniczy czyścioch.

W Kanadzie taki numer by już nie przeszedł. Na mocy nowej ustawy tamtejsze firmy, które deklarują działania na rzecz środowiska, będą musiały wykazać, że nie są to ruchy pozorne. Bla-bla-bla nie wystarczy. Koncept jest dość odległy od procesowej zasady domniemania niewinności; bardziej przypomina bankowy wymóg wykazania zdolności kredytowej. Ale skoro potrzebujesz kapitału uznania od obrońców natury – nie rób ich na szaro zielonym mydłem.

Czcza gadanina i marketingowe miraże nie sprawdzą się w innej dyscyplinie sanitarno-higienicznej: w praniu brudnych pieniędzy. Tu trzeba już skuteczniejszych środków czyszczących. Stosowali je, stosują i stosować będą zdeprawowani prawnicy, szulerzy księgowości oraz wiecznie nienasyceni banksterzy. Dzięki ich umiejętnościom niewielkie często zyski z nielegalnych, za to licznych źródeł przepuszczone przez odpowiednie kancelarie i buchalterie, inwestycje i lokaty ogromnieją do rozmiarów fortun. Tyle że już szacownych i czystych jak łza.

Tak zwana społeczność międzynarodowa i jej organizacje twierdzą, że robią, co mogą, by ten proceder zwalczać. Po prawdzie jednak zbyt wiele nie mogą ani nie robią. Wychodzące na jaw afery typu Pandora Papers czy Panama Papers są jedynie wypadkami przy pracy kanciarzy. Chociaż ten drugi przypadek to już nie wypadek; bardziej katastrofa. Jedenaście milionów dokumentów o łącznym wolumenie przewyższającym objętość amerykańskich depesz z kolekcji Juliana Assange’a. Dziesiątki tysięcy firm korzystających z usług panamskiej megapralni, gabinetu Mossack Fonseca. Wśród nich budowlany gigant Odebrecht korumpujący pół Ameryki Łacińskiej. Wśród klientów indywidualnych – byli premierzy Wielkiej Brytanii, Islandii, Pakistanu. No i cień Władimira Putina.

On pada i na inne przybrudzone dobra, zwłaszcza te z nalotem zachodnich sankcji. Z rosyjskich diamentów usuwa go amsterdamski szlif, czemu Unia Europejska nie potrafi w pełni zapobiec. Podobnie rosyjska ropa po przepompowaniu na zardzewiałe tankowce „floty cieni” staje się towarem legalnym, co najwyżej niezbyt bezpiecznym w transporcie. Zachodzi tu proces politycznej rafinacji poprzez usuwanie śladów pochodzenia. Dania uprzedza Rosję, że swoje cieśniny zamieni w sterylny magiel, który takich brudów nie przyjmie. Pewnie dlatego, że Duńczycy są akurat dość odporni na kremlowską propagandę i indoktrynację, kiedyś określane jako brainwashing.

Pranie mózgów w modelu idealnym ma doprowadzić społeczeństwo do stanu świadomości, a jeszcze lepiej podświadomości, opisanego przez Orwella w prawdach objawionych Wielkiego Brata: Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła. Najbliższa tego modelu jest dziś Korea Północna, chociaż na przykład zajadli krytycy zachodniego lewicowego liberalizmu powiedzą, że i on zniewala umysły. Oczywiście łatwiej prać mózgi społeczeństwu własnemu niż cudzemu, zwłaszcza wtedy, gdy nad własnym panuje się totalnie.

Wtedy lepiej też idzie wybielanie rodzimej Historii. Czarne karty najlepiej zapisać na nowo złotymi zgłoskami, nic bowiem nie wyprze prawdy tak łatwo, jak monstrualne kłamstwo. Jeśli ciemnych stron dziejów nie da się przyozdobić pazłotkiem, rozsądniej będzie je zastąpić białymi plamami względnie wyrwać, wepchnąć w czarne dziury i zasypać lasowanym wapnem. Podobna mnemotechnika usuwa niepożądane epizody w procesie wybielania życiorysów. Co prawda rodzi się pewna obawa, że skrzywdzony prosty człowiek nie zapomina albo że – jak przestrzegał Miłosz – poeta pamięta, naprawdę ważne jest jednak tylko to, żeby nie pamiętał prokurator. We własnym zakresie, jeśli najdzie ochota, można sobie wyprać sumienie, o ile rzecz jasna ono ocalało. Służą do tego rozmaite dobre uczynki jak przemiana moralna, wolta polityczna, działalność charytatywna, misje humanitarne, plany pokojowe, odszkodowania oraz reparacje.

Prawdziwy problem z praniem, czyszczeniem i wybielaniem jest inny. Otóż wszystkie te zabiegi są skazane na samoograniczenie, na rezygnację z pogoni za Absolutem, z dążenia do bieli bezgranicznej, do czystości nieskończonej. Bielsze nie będzie! Slogan reklamowy proszku do prania, rozpowszechniany jako hasło triumfu, jest w istocie manifestem defetyzmu. No bo co mówi szef brygady malarzy klientowi, który wymarzył sobie barwę dziewiczego śniegu na ścianach, a zastaje jakieś żółtawe paskudztwo? – Kierowniku, bielsze nie będzie… Takimi słowami zapewne przyznawali się do porażki kolejni dermatolodzy Michaela Jacksona. I dobrze, i w tym cała nadzieja oraz ostoja prawdy.

Posłuchaj

Posłuchaj również

7 czerwca 2025

Enhanced Games czyli Igrzyska symulowane

31 maja 2025

Jakie skutki odejścia od atomu w Hiszpanii

24 maja 2025

Jose Mujica i jego Urugwaj

-10
+10
00:00
/
00:00