Fot: Markus Spiske / Unsplash
28 sierpnia 2021

Humanitaryzm kolczasty

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Na lotnisku w Kabulu rozgrywają się uchodźcze dramaty, ale to nie jest kryzys migracyjny. Kryzys migracyjny zaczyna się za murem lotniska, dostępnego tylko dla nielicznych. Rozleje się stamtąd daleko za afgańskie granice, a wolny świat swoje granice zamknie. Imperatyw moralny każe dać schronienie tysiącom współpracowników. To niemało, tyle że to jest pomoc korporacyjna. Nakaz zadośćuczynienia za polityczne błędy, który nie sięga wymiaru humanitarnego. Zaś tam, dokąd nie sięga, będą już mury, zasieki i uzbrojone straże.

Co najwyżej “pomoc humanitarna w postaci drutu kolczastego”, jak Ukraina nazwała swój dar dla Litwy. Zachód nie przyjmie za dewizę – nigdy nie przyjął – pamiętnej odezwy Angeli Merkel do Syryjczyków, tego równie serdecznego, co nieodpowiedzialnego “Damy radę”. Nową odpowiedzialną politykę migracyjną streszcza hasło pożyczone od Kamali Harris: “Nie przyjeżdżajcie”. Może zresztą to ona znalazła je w Europie. Istotą działania, czy prędzej zorganizowanej bierności, stało się powstrzymywanie i odpychanie , jak kiedyś w amerykańskiej doktrynie walki ze światowymi wpływami komunizmu.

Sposoby Orbana i Salviniego uchodziły za podłe, aż zamieniały się w słuszne, gdy uciekał się do nich Frontex, stróż unijnych granic. Okrutny australijski patent izolowania imigrantów na odludnych wyspach Duńczycy gotowi byli wykorzystać koło siebie. Ale to ryzykownie blisko, więc wespół z Brytyjczykami szukają odpowiednich wysp koło Afryki, mogą być na lądzie. Libijskie obozy selekcyjne dla kandydatów do azylu w Europie okazały się targiem niewolników. Gdzie indziej zły sąsiad, agresor hybrydowy, zostaje obdarowany pasem ziemi niczyjej, żeby już dalej nie mógł wpychać niepożądanych przybyszy. Francuscy pogranicznicy zawracają takich ludzi do Włoch, tylko nieraz dobry Samarytanin przeprowadzi bezpiecznie przez Alpy. Za co spotyka go kara – cóż, że w końcu uchylona? Grecy, Włosi i Hiszpanie przeganiający dziurawe łodzie pod południowy i wschodni brzeg są w dobrym prawie. Północ Mare Nostrum należy do nich. Nie bronią cywilizacji przed barbarzyńcami, gdzieżby; jedynie wypełniają obowiązek ochrony granic. Nikt im nie zarzuci inspiracji czerpanej z “Obozu Świętych”, wyklętej powieści Jeana Raspaila, który gardził tchórzostwem, okazywanym także wobec słabych. A że słabi słabną coraz bardziej w matni opresji i wojny, nędzy i głodu, morderczego klimatu, albo – jak w Erytrei czy Jemenie – wszystkich tych nieszczęść naraz?

To są argumenty kruche w porównaniu z betonowymi racjami tych, co mają zatrzymać migracyjną falę. Fala – określenie dehumanizuje, zgoda, trudno mu jednak odmówić trafności. Oddaje dynamikę i żywiołowość fenomenu, nawet jeśli bywa on sterowany z Ankary. Erdogan odczłowiecza migrantów czynem. Słowem również, powiadając, że Turcja nie będzie ich europejskim magazynem. Unijni liderzy nie dają się przelicytować. Nie tak dawno rozważali możliwość ludzkiego frachtu i utworzenia morskich “platform przeładunkowych”…

A Marine Le Pen sugeruje cynicznie, za to bez hipokryzji, że z imigrantami jest jak z turbinami wiatrowymi. Niby wszyscy są za, ale nikt ich nie chce  blisko swojego domu.

Posłuchaj

Posłuchaj również

7 czerwca 2025

Enhanced Games czyli Igrzyska symulowane

31 maja 2025

Jakie skutki odejścia od atomu w Hiszpanii

24 maja 2025

Jose Mujica i jego Urugwaj

-10
+10
00:00
/
00:00