shutterstock/M. Etcheverry
14 stycznia 2023

Islamofobia na pół gwizdka

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Michel Houellebecq, na pewno najsłynniejszy współczesny pisarz francuski, środki masowego przekazu w swoim kraju scharakteryzował kiedyś tak: “Le Monde” i inne lewicowe media, czyli wszystkie media. Ich względami nie cieszy się ani on, ani inny nonkonformista Michel Onfray, zapewne najgłośniejszy obecnie francuski filozof. Onfray założył więc własne pismo, nazwał je prowokacyjnie “Front Ludowy” i zamieścił w nim rozmowę z Michelem Houellebecqiem. Jest długa, wielowątkowa i w całości niepoprawna politycznie. Jednak wspomniane “wszystkie media” wyłowiły z niej właściwie tylko jedną sekwencję. Tę, która wywołała protesty środowisk muzułmańskich.

Myślę, że wtedy, gdy całe terytoria znajdą się już naprawdę pod islamistyczną kontrolą – mówi Houellebecq w rozmowie z Onfray – dojdzie do aktów oporu. Do zamachów i strzelanin w meczetach, w kawiarniach odwiedzanych przez muzułmanów, słowem do odwrotności Bataclanu. A muzułmanie nie zadowolą się zapalaniem świeczek i składaniem kwiatów. Wówczas, owszem, sprawy mogą się potoczyć dość szybko.

Autor “Uległości”, uznawanej (jak i inne jego powieści) za utwór profetyczny, przypomina dalej list otwarty kilkuset wojskowych wzywających władze Republiki do jej obrony przed islamizacją. Zauważa, że reakcje na ten apel ujawniły, jak znacząca proporcja Francuzów spodziewa się wojny domowej w bliskiej przyszłości. I jeszcze cytat: Uważam, że życzeniem, jak to się mówi, rdzennej ludności francuskiej nie jest wcale to, by muzułmanie się zasymilowali, tylko żeby po prostu przestali ją okradać i napadać , czyli żeby szanowali prawo i żeby ją szanowali. Albo inne dobre rozwiązanie: żeby się stąd wynieśli.

Po publikacji we “Froncie Ludowym” stowarzyszenia i związki wyznawców islamu zagroziły Houellebecqowi procesem za podburzanie do nienawiści. Co wtedy zrobił laureat Nagrody Goncourtów? Na łamach tygodnika “Le Point” poddał egzegezie własne wypowiedzi z rozmowy z Michelem Onfray. Nie wyparł się niczego, ale mocno złagodził wymowę własnych słów. Nie zaprzeczył, że miał i nadal ma złe zdanie o islamie. Ostrze tego zdania jest wszakże stępione, więc nie może ranić. Autor przedstawia się bowiem jako „islamofob w niepełnym wymiarze godzinowym”, zaangażowany tak na pół gwizdka. Podobnie niepoważnie traktuje przypisywane mu zdolności literackiej antycypacji realnych wydarzeń.

Houellebecq na tym nie poprzestał. Spotkał się z rektorem Wielkiego Meczetu Paryża, skądinąd dzięki pośrednictwu naczelnego rabina Francji. Pokazał przygotowaną do druku poprawioną wersję cytowanych wyżej uwag o pogromach i wojnie domowej, wolną od stwierdzeń kategorycznych i czasu przyszłego dokonanego. Przyznał, że wersja pierwotna zawierała zbyt wiele uproszczeń. Rektor Wielkiego Meczetu zrezygnował z wnoszenia skargi do prokuratury. W jego ślady nie poszedł natomiast generalny delegat Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego. Odpowiedział Houellebecqowi: trzeba było pomyśleć wcześniej.

Do tej pracy specjalnie nie przyłożyli się również redaktorzy “Charlie Hebdo”, pisma nazywanego – z braku lepszego określenia – magazynem satyrycznym. W 8. rocznicę śmierci 12 osób, rozstrzelanych w jego siedzibie przez domorosłych dżihadystów, “Charlie Hebdo” ściągnął na siebie gniew teokratów z Iranu. Tym razem nie za sprawą karykatur Mahometa, lecz ajatollaha Chameneiego. Rysunkowe szyderstwa z szyickiego przywódcy przedstawiono jako wyraz solidarności z protestującymi Irańczykami, a zwłaszcza Irankami. Ponieważ ta redakcja, gdy dojrzy powód lub poczuje potrzebę, szydzi również z katolików, protestantów i żydów, można jej przypisać islamofobię nawet nie na pół, lecz co najwyżej na ćwierć gwizdka. Teraz jednak podobne rachuby w ogóle nie mają sensu, bo i tak w “Charlie Hebdo” cała para uchodzi z gwizdka bokiem. Idzie nie w potępienie represji pod rządami szariatu, tylko w obscena. Na pierwszych stronach pisma przez dwa kolejne “irańskie” numery króluje – jako hołd składany dzielnym kobietom – najpierw rysunek eksponujący vaginę, która wchłania podłych mułłów, a tydzień później anusa, którędy ci sami muzułmańscy duchowni wychodzą. Strażnicy Rewolucji Islamskiej grożą francuskiemu pismu zemstą. Irańskie kobiety też by miały do niej prawo

Posłuchaj

Posłuchaj również

7 czerwca 2025

Enhanced Games czyli Igrzyska symulowane

31 maja 2025

Jakie skutki odejścia od atomu w Hiszpanii

24 maja 2025

Jose Mujica i jego Urugwaj

-10
+10
00:00
/
00:00