Fot: Allec Gomes / Unsplash
4 grudnia 2021

Na torturach

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Jak tu nie prognozować upadku Putina, skoro on pozbywa się swoich najlepszych ludzi? Właśnie wyrzucił naczelnika Federalnej Służby Więziennej Aleksandra Kałasznikowa. Nie za sławne nazwisko, tylko za tortury i gwałty. Bo wyszły na jaw, a nie powinny były. W Saratowie, w Irkucku gwałcili więźniów “siłowiki” niższej rangi, systematycznie. Ranga wyższa to kryła, systemowo. Aż ktoś zdradził system. Możliwe, że w strukturach penitencjarnych awansuje teraz naczelnik więzienia w Pskowie, gdzie siedzi Aleksiej Nawalny. Ten zakład torturuje bowiem i dręczy subtelniej. Nie kijem od szczotki, nie pięścią ani prądem tylko przemocą psychologiczną. Skazańcy są na przykład zmuszani do oglądania kilka razy w ciągu dnia telewizji z kremlowskim przekazem, który jest projekcją lęków i idei półoszalałego cara – jak mówi o swoim prześladowcy jego najważniejszy więzień. Tortura wojennoojczyźnianą mantrą przypomina przymusowe karmienie przez rurę: to nie jest zabieg relaksacyjny. 

Jak stawiać na merytokrację – pokazuje międzynarodówka policyjna. Nowym szefem Interpolu został generalny inspektor w MSW Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Ahmed Naser Al-Raisi. Zapowiada, że chce modernizować tę organizację “bazując na doświadczeniu szefa policji emirackiej opartej na technologii”. Sądząc z oskarżeń, jakie pod jego adresem płynęły z Wielkiej Brytanii, Francji czy Turcji, doświadczenie Al-Raisiego było budowane na wykorzystaniu technologii do torturowania więźniów. Na jego zastępców powołano policjantów z Brazylii i Nigergii. Oba te kraje Amnesty International regularnie umieszcza na liście państw, w których praktykuje się tortury. Z tym, że to akurat niewiele znaczy. Spośród ok. 160 państw, które ratyfikowały konwencję o zakazie tortur (oraz okrutnego, poniżającego traktowania i karania) na listę AI trafia co roku 80 proc. sygnatariuszy. 

Zakres stosowania tortur jest w tych krajach oczywiście różny, tak jak różne są ich metody. W Meksyku waterboarding wykonuje się wlewając do nosa wodę gazowaną. Filipińscy policjanci zawieszają związanego aresztanta głową w dół “na nietoperza”. Ich koledzy z Maroka preferują zawieszenie poziome, pod wygięte łokcie i kolana, “na pieczoną kurę”. Nie ma jednej miary fizycznego bólu ani cierpień psychicznych. Wśród poddawanych torturom obrońcy praw człowieka wymieniają katorżników z północnokoreańskich obozów pracy, białoruskich opozycjonistów wtrącanych do więzień, ale również Juliena Assange’a. 

No i są jeszcze ujęci terroryści – autentyczni lub domniemani – nie tylko z obozu Guantanamo. Wobec nich też powinien obowiązywać zakaz z ONZowskiej konwencji. Że obowiązuje, nieraz w amerykańskich filmach przypomina uczciwy prawnik albo inny dobry oficer. Na jego rozterkach się kończy, bo wyższa konieczność zmusza – lub stwarza pretekst – do okrucieństwa. Potrzeba (okazja?) czyni oprawcę. Chociaż niektórzy mają zapewne stałą licencję na torturowanie. Kiedy ze złoczyńcy trzeba wydobyć informacje, od których może zależeć ocalenie setek, albo i tysięcy ludzi, prawo razem z humanitaryzmem stają się szkodliwą fanaberią. 

W etycznym “dylemacie wagonika” idzie w gruncie rzeczy o podobny wybór mniejszego zła: o ratowanie życia kilku ludzi za cenę jego odebrania jednemu człowiekowi, zwłaszcza gdy wiadomo, że to on wywołał cały dramat. Ogromna większość uczestników teoretycznego eksperymentu przestawia zwrotnicę i kieruje wagonik na tego jednego człowieka. Również tutaj bycie większością oznacza na pewno tyle, że ma się przewagę liczebną. Ale już niekoniecznie to, że ma się również rację. 

Posłuchaj

Posłuchaj również

5 lipca 2025

Świnia Napoleon

5 lipca 2025

Rocznica ludobójstwa w Srebrenicy

28 czerwca 2025

Droga Salvatora Mundi do Rijadu

-10
+10
00:00
/
00:00