Fot: Marek Studzinski / Unsplash
23 lipca 2022

O niebiesko-żółtej broszce

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Zdejm pan wreszcie tę broszkę! Na dziennikarza, który gada na wizji ciągle z niebiesko-żółtą kokardą w klapie, krzyczy z Sieci osoba schowana za nickiem. To wyraźnie nie jej broszka. Inni zdejmują, dzień po dniu ubywa ukraińskich wpinek. Na wszelkich antenach dawno skończyły się wydania specjalne bez reklam. Teraz ciężki komunikat z frontu po trzech lekkich taktach przechodzi w “łagodne wsparcie na dziecięce zaparcie”. Kupujmy, tyle jest jeszcze do skonsumowania. Ile można słuchać z przerażeniem o ofiarach, jak długo oglądać zgliszcza ze szczerym przejęciem? Dokąd sięgają pokłady empatii? Massimo Giannini, redaktor włoskiego dziennika “La Stampa”, pisze, że informacje o zabitych i rannych w Ukrainie są już przyswajane tak samo pobieżnie, tak samo pozornie, jak w późnej pandemii przyjmowane były codzienne biuletyny medyczne z liczbą zmarłych i zakażonych. Wirus raz napierał, raz się cofał; podobnie jest z siłami najeźdźców i obrońców. Przełomu nie widać. Wojna w Ukrainie jawi się jako konflikt permanentny. W percepcji Zachodu ulega wietnamizacji – kwituje Giannini.

Można sięgnąć po skojarzenia bliższe. Z Syrią nie było inaczej. Sto tysięcy zabitych, trzysta tysięcy, pół miliona: nikt nie wskaże progu, za którym realna śmierć zmienia się w abstrakcję wielkiej liczby. Ani momentu krytycznego, gdy czas wyłamuje się jak kość w stawie – i wietnamizuje, syryzuje wojnę. Druga referencja jest zresztą bardziej zasadna, bo to Syria posłużyła Putinowi za poligon. Zanim frontalnie uderzył na Ukrainę, straszył nową Srebrenicą w Donbasie, czystkami etnicznymi szykowanymi przez nazistów z Kijowa, bałkanizacją konfliktu na wschodzie. Sam zgotował Ukraińcom rzezie w Buczy i Borodziance, Mariupolu i Sewierodoniecku. I bardzo szybko sięgnął po metodę, której szczęściem nie doświadczyła Gruzja, ale którą poznał wcześniej Północny Kaukaz. Okrążanie miast i ich unicestwianie wraz z ludnością cywilną grzebaną pod gruzami. Czeczenizacja wojny, w dodatku w wykonaniu kadyrowców.

Pewne modele dałoby się przyłożyć również do postępowania Zachodu. Gdyby w nieustępliwości wobec Moskwy euroatlantyccy alianci szli za przykładem Waszyngtonu, można byłoby mówić o amerykanizacji pomocy dla Ukrainy. I o polonizacji, zgoda. Górę bierze jednak inna tendencja (a ta góra będzie pewnie rosła): germanizacja konceptu tej pomocy. Czyli – tak, ale. Owszem, niemniej jednak. Obietnice w hurcie, w detalu braki. Głosuję za, ale się nie cieszę. Palę, ale się nie zaciągam. Niemiecka perswazja nakłania Kanadę do zaopatrzenia w turbinę gazociągu Nord Stream 1, choć to sprzeczne z sankcjami. Kanadyjczycy wychodzą na kolaborantów. Dyrektywa Komisji Europejskiej zmusza Litwę do otwarcia rosyjskiego tranzytu do Kaliningradu, chociaż jego zamknięcie było zgodne z sankcjami. Litwini wychodzą na awanturników.

Z kolei w dyplomacji pojawiają się prądy jakby wypływające wprost spod Spiżowej Bramy. Watykanizacja dyplomacji oznaczałaby tu geopolityczny symetryzm, żeby nie powiedzieć: moderowanie debaty między oprawcą a ofiarą. Papież obdarza miłością wszystkich po równo. Prezydent Francji wspiera Zełenskiego, ale miłosierdzie rezerwuje dla Putina: nie chce jego upokorzenia.

Nie dojdzie do tego, jeśli Ukraina zostanie okrojona i jeszcze wciśnięta w gorset ograniczonej suwerenności, nazwany dla niepoznaki neutralnością. Koncepcja finlandyzacji wcale nie trafiła na śmietnik; są nawet zachodnie państwa – Węgry, Austria – które praktykują finlandyzację na życzenie – niewykluczone, że własne. A przecież temu zabiegowi można się poddać na dużo przyjemniejsze sposoby. Głębokie sfinlandyzowanie zapewni wysłuchanie w skupieniu poematu symfonicznego Sibeliusa “Finlandia”. Jeszcze głębsze zagwarantuje skorzystanie z zawartości flaszki 0,7 pod tym samym tytułem. Z tym, że tu akurat łatwiej się ufinić. Ale co kto robi w domu – to już jego broszka.

Posłuchaj

Posłuchaj również

19 lipca 2025

Hiszpania mniej znana

19 lipca 2025

Familiada

12 lipca 2025

Czy Polska powinna dokumentować zbrodnie rosyjskie w Ukrainie?

-10
+10
00:00
/
00:00