freepik
28 września 2024

Ojcowie marnotrawni

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

2024, światowy rok wyborów. Urodzaj na elekcje taki, że aż zamienia je w klęski. Bułgarzy ledwo odeszli od urn w czerwcu, a już mają do nich wracać w październiku, siódmy raz w ciągu trzech lat. Tasować zgrane karty, wciąż te same, w dodatku znaczone. Uwaga, jeżeli naród nie umie wybrać władzy, ona – zgodnie z radą Bertolda Brechta – może rozwiązać naród i wybrać sobie nowy.

Wyborcy idą głosować; ich głosy idą na marne. W Hiszpanii podarowali zwycięstwo prawicy, skradli je jednak socjaliści. Kradzież umożliwił bromance z separatystami, czyli niedochowanie wierności państwu. Francuzi dali największe bezpośrednie poparcie narodowej prawicy, ordynacja zapewniła najwięcej mandatów zjednoczonej lewicy, a rząd tworzą liberałowie i post-gaulliści, którzy wybory przegrali. W Niemczech rządowa koalicja zbiera cięgi w wyborach do Landtagów, na szczeblu federalnym jej notowania spadają poniżej 30 procent, a kanclerz nie traci dobrego samopoczucia. W przyszłym roku liczy na drugą kadencję. SPD znalazłaby bardziej wartościowego kandydata, chadecja zresztą też wystawia nie tego, którego powinna. Zły szeląg wypiera lepszą monetę, jak zwykle.

Upojeni łatwym zwycięstwem nad torysami kapitał zaufania trwonią labourzyści, a dostali potężny. Niecierpliwym Brytyjczykom, którzy uwierzyli w dobrą zmianę, nie wystarczają tłumaczenia, że odziedziczony budżet trzeba załatać, a państwo z kartonu ponownie wymurować, „cegła po cegle”. W trakcie kampanii Partia Pracy rozważała likwidację Izby Lordów. Po objęciu władzy likwiduje zasiłki dla emerytów na zimowe ogrzewanie. Na skali społecznego poparcia nowy premier zsuwa się w okolice zajmowane przez starego. Ten zaś przegrał nie tylko władzę, ale i zakład, że jednak odeśle do Rwandy niechcianych imigrantów. Stracił tysiąc funtów, Zjednoczone Królestwo – 700 milionów. Że nowy brytyjski rząd odstąpił od umowy – to jego sprawa; Rwanda nie zamierza zwracać pieniędzy. W efekcie brakuje ich teraz w Londynie na potrzeby najpilniejsze, jak zakup niedźwiedzich czap dla królewskich gwardzistów, a nie są to rzeczy tanie.

Z kasą nie liczą się Peruwiańczycy. Regularnie wynoszą na szczyt władzy polityków o silnej predylekcji do przyjmowania nienależnych im kwot i dóbr, po czym wytaczają im procesy o korupcję. W Limie trzeba było oddać do użytku specjalną salę do sądzenia byłych prezydentów. Dwóch czeka na proces w areszcie, dwaj inni będą odpowiadać z wolnej stopy. Przerób szefów państwa jest w Peru najszybszy na świecie. Na rekord Europy, i to zapisany w Księdze Guinnessa, poszła Czarnogóra. Małe państwo, niewielu obywateli, za to – proporcjonalnie – najwięcej stanowisk w rządzie. Jeden minister przypada tam na 18 tysięcy mieszkańców. W Niemczech na 5 milionów.

Rwanda, jako się rzekło, na kasę łasa. Mocna w rachunku ekonomicznym. Jej prezydent porachował na przykład kościoły i nakazał zamknąć 4 tysiące. Za dużo ich, niczego nie produkują, a tylko zajmują miejsce, dajmy na to, pod fabryki. Jakby kościołów nastawiał w Rwandzie ponad miarę i potrzebę zakon ojców marnotrawców. We Francji świątyń ciągle dużo, dzwonnic na nich dobre 40 tysięcy – tylko komu one dzwonią? Co zrobiłaś ze swoim chrztem? – pytał przed laty Najstarszą Córkę Kościoła papież z dalekiego kraju. Za późno pytał, trzeba było się martwić w Oświeceniu. W musicalu Les Misérables mały Gavroche jest jak powalona dzwonnica. Śpiewa: Je suis tombé par terre, c’est la faute à Voltaire. W wolnym tłumaczeniu: Upadłem, o cholera, to wszystko przez Woltera.

A co z innymi obietnicami ? Dla Izraela najważniejsze miało być życie jego obywateli. Zobowiązanie przepadło w dramacie zakładników. Hamas nie składał Palestyńczykom podobnych obietnic i słowa dotrzymuje. Donald Trump ma receptę na zakończenie wojen na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie. Zwłaszcza w drugim przypadku sprawa będzie prosta, wystarczy przestać szastać dolarami na broń i amunicję dla Kijowa.

Jest jeszcze licentia poetica. W swojej najnowszej książce, « Rzece dzieciństwa », Andrzej Stasiuk też wytyka sojusznikom Ukrainy marnotrawstwo. Za cenę jednej sztuki amunicji kalibru 155 mm, czyli 8 tysięcy dolarów, można dostać jakieś 20 pralek. Taniej wyjdzie. Dlaczego ? Bo trzeba by nakupić masę tego sprzętu, mikrofalówek, lodówek, mikserów, zmywarek, odkurzaczy, nazwozić na granicę Ukrainy i usypać wielki wał ze skarbów AGD, których w swoich zafajdanych siołach nigdy nie widzieli zagnani na wojnę ruscy poborowi. To zatrzyma i zawróci nawałę ze Wschodu. Rzucą się, rozdrapią, poobwieszają czołgi trofiejnymi sedesami jak Komancze swoje dzidy skalpami, obrócą jeszcze raz czy dwa po nowe fanty – i to będzie koniec, sukces ich « operacji specjalnej ». W fantazyjnej wizji Stasiuka – i w jej epickim opisie – taka jest cena zneutralizowania Rosji. Bo przecież – pisze autor – trzeba czymś zasypać tę jamę, tę dziurę wielkości jednej szóstej globu. Zaklajstrować tę ziejącą ranę i uśmierzyć ból i skowyt.

Posłuchaj

Posłuchaj również

19 lipca 2025

Hiszpania mniej znana

19 lipca 2025

Familiada

12 lipca 2025

Czy Polska powinna dokumentować zbrodnie rosyjskie w Ukrainie?

-10
+10
00:00
/
00:00