Fot: Nikolas Noonan z Unsplash
Opisując falę przemocy, jaka wezbrała w jego kraju, minister spraw wewnętrznych Francji użył niedawno słowa ensauvagement, zdziczenie. Nie jest ono ani nowe, ani wulgarne – jednak jego rdzeniem jest „dziki” – a tak kolonizatorzy nazywali mieszkańców podbijanych krain. Dzisiaj dawna nazwa parzy języki i uwiera sumienia, toteż część mediów oraz polityków uznała, że w dyskursie publicznym słowo „zdziczenie” to odrażający neologizm. Widać mowa Moliera i Houellebecqa pozostaje piękna i klasyczna tylko wtedy, gdy obrazuje postęp. Zdziczenie zaś niewątpliwie postępem nie jest. Minister mówił o tym, jak ludzie odnoszą się do innych ludzi; gdyby zajął się ich postępowaniem wobec zwierząt, jego sformułowanie jeszcze zyskałoby na trafności…
W internecie dużą klikalnością cieszył się niedawno filmik, na którym zadowolony z siebie kretyn uśmierca koguta, odgryzając mu głowę. Zamach na żywy symbol Francji przypominał rytuały voodoo, czyli – właśnie – dzikie praktyki, obce naszej cywilizacji. Nieludzkie, chciałoby się powiedzieć; niestety – skoro dopuszczają się ich ludzie – określenie będzie nietrafne. Również ludzie, bo przecież nie żadna ciemna moc, od wielu miesięcy okrutnie, często śmiertelnie, okaleczają we Francji konie. Ogłuszonym obcinają uszy, wydłubują oczy, nacinają brzuchy. Dzieje się to nocą, w ciszy, bez paniki w stadzie czy w stajni; nieznani sprawcy najwyraźniej mają wprawę w obchodzeniu się z końmi. Policja prowadzi już ponad 150 dochodzeń i nie potrafi wskazać motywu tych masakr. Satanistów raczej wyklucza, bo – jak twierdzi – satanizm już wyszedł z mody.
Jak najbardziej en vogue pozostają za to we Francji polowania, chociaż nie wpisują się w fenomen mody, jako że to przecież tradycja, a nie krótkotrwały trend. Osobliwie za tradycję – czy zgoła element kulturowego dziedzictwa i narodowej tożsamości – uważa się w pewnych regionach polowanie na przelotne ptactwo przy użyciu kleju. Łowcy zapewniają, że w lepiku na gałęziach uwięzną wyłącznie sztuki słabe i chore, jest to więc metoda selektywna, właściwie nawet ekologiczna. Rząd niezupełnie podziela ich zdanie, bo dekretem zawiesił na rok polowanie z klejem. Zawiesił – ale całkowicie nie zabronił: myśliwskie lobby jest we Francji silne jak, nie przymierzając, miłośnicy broni palnej w USA…
My mamy sejmowe boje o ustawę futerkową; Francja może się zaś doczekać obywatelskiego referendum w sprawie zakazu intensywnego tuczenia i hodowli w klatkach oraz organizowania polowań z nagonką i tresowania zwierząt w cyrkach. Przy czym wrażliwcy, składający podpisy pod petycją w sprawie referendum, nie kierują się raczej – lub nie tylko – motywacją, jaką w Królewcu wyłożył Immanuel Kant, a w Sejmie poseł Marek Suski: że nie należy być okrutnym wobec zwierząt, bo to może rodzić okrucieństwo wobec ludzi. Ważniejsze i głębsze wydają się tu słowa papieża, który swoje imię wziął od świętego z Asyżu, tego od “braci mniejszych”. Człowiek nie jest absolutnym władcą wobec wszystkich stworzeń – mówi Franciszek. Jakby – wbrew dogmatom – odważał się sugerować, że w świecie żywych istot fizyczna wolność, lecz także metafizyczna godność nie są przyznane wyłącznie nam.