Au diable l’avarice, do diabła ze skąpstwem – mówią sobie biedni Francuzi. Nie będzie im wzorem Molierowski Harpagon, sknera żałosny. I w napadzie rozrzutności patroszą elektroniczną świnkę, szastają złotą Visą, szampany, homary, vuittony, Francja nonszalancja. A gdzie tam: żadnych marzeń, panowie. Długo byście tak nie pociągnęli.
Oszczędzać trzeba, nad Sekwaną tak samo jak nad Potomakiem, Mekongiem i Gwdą. Składaj, synu, grosz do grosza, bo Fortuna coś macosza. Składać warto nawet w inflacji. Przecież ona zaraz zniknie jak sen zły jaki. Albo prezes banku centralnego. Zresztą, jak nie pieniądze, to oszczędzać można co innego. Zdrowie, nerwy, energię, wodę. Idea się liczy.
Weźmy – czas. Wedle ludowej mądrości to wręcz to samo co kasa. Jacek Kleyff twierdzi co prawda, że ani on twój, ani czyj, więc sprywatyzować i kapitalizować czasu się nie da. A Putin jednak potrafi: im dłużej trwa ukraińska wojna, tym bardziej czas mu służy za fundusz powierniczy. I tym mniej piasku w klepsydrze Zełenskiego.
Innym, w spokojniejszych stronach, łatwiej przychodzi zaoszczędzić nieco tygodni i miesięcy. Służą temu na przykład przedterminowe wybory. Premierom Grecji i Izraela udało się w ten sposób szybciej przedłużyć własną władzę. Szef hiszpańskiego rządu niby przegrał, a też wygrał. Teraz nie szczędzi czasu na układy z separatystami, chociaż powinien oszczędzić swemu państwu podobnych afrontów. Z kolei, niczego nie przyspieszając, premier Polski niby wygrał, a przegrywa. Marnotrawi dzień za dniem, chociaż mógł od razu poprosić prezydenta: kończ waść, wstydu oszczędź.
W trudnych czasach państwa promują oszczędzanie i same nieraz świecą przykładem. Rząd Japonii zredukował pensje ministrów. Nowy prezydent Argentyny zredukuje liczbę ministrów. Kim Dzong Un redukuje liczbę północnych Koreańczyków. Narzucił im dietę ekstremalną, nieobcą już także Kubańczykom. Na kartki żywnościowe wiele nie kupią, bo władzom potrzebne zapasy papieru, więc kartek brakuje. Władysław Gomułka mówił: produkowalibyśmy więcej konserw mięsnych, gdybyśmy mieli cienką blachę na puszki. Ale nie mamy mięsa.
Politykę oszczędnościową najlepiej prowadzić cudzym kosztem. Wyniki korporacji mizerne, więc “restrukturyzacja” wymiata ludzi z niższych szczebli, inaczej zabraknie środków na premie dla zarządu. Parlament Europejski oszczędza na biletach lotniczych dla niektórych posłów. Podróże funduje im Katar i wcale na tym nie traci. Pod rządami chavistów zamożna Wenezuela zeszła na psy, zaciska pas na ostatnią dziurkę. Zamiast wiercić nową, lepiej na ruską modłę zająć bogaty region sąsiedniej Gujany. W Europie NATO przeciwstawia się złowrogim zakusom Rosji, gotowe bić się z nią do ostatniego Ukraińca.
Izrael zapewnia, że oszczędza ludność palestyńską. Słowa popiera statystyką. Na jednego zabitego bojownika Hamasu przypada śmierć dwóch cywilnych mieszkańców Strefy Gazy. Jeśli wziąć pod uwagę specyfikę walki z terrorystami w warunkach miejskich – wyjaśniał rzecznik Cahalu – trzeba stwierdzić, że jest to bilans bardzo korzystny, niezwykle pozytywny, prawdopodobnie wyjątkowy w skali globalnej. Możliwe, że jest wyjątkowy. Dlaczego jednak oficer prasowy armii izraelskiej wygłasza ten komunikat niemal radośnie, jakby informował o nowym rekordzie sportowym?
Izrael stosuje się do rad Machiavellego. Według autora “Księcia” za drobną krzywdę ludzie będą chcieli się zemścić. Jeżeli jednak wyrządzi się im krzywdę ogromną, mścić się nie będą już w stanie. Kiedy więc wroga nie można sobie zjednać, nie należy go oszczędzać, tylko zniszczyć.