Sekwana fot. unsplash/Andrew Boersma
15 czerwca 2024

Paryż tonie

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Kto się wybiera do Paryża w okresie Igrzysk Olimpijskich, a jest bojaźliwy i przesądny – niech pod żadnym pozorem nie ogląda filmu „Sous la Seine”. Już i tak ciarki przechodzą po plecach, gdy się spojrzy na francuskie igrzyska wyborcze, a tu jeszcze ten horror. W Netfliksie także po angielsku nazwali go enigmatycznie:„Under Paris”. Polski widz, żeby go nie dręczyły domysły, w tytule dostaje od razu streszczenie: „Rekiny w Sekwanie”. Film straszy solidnie. Zębate bestie odgryzają ręce i nogi, pożerają dobrych i złych. Naprawdę nieprzyjemnie robi się jednak dopiero wtedy, kiedy wyobraźnia zaczyna szukać odniesień tej fikcji do rzeczywistości. Co to ma być? Paszkwil na fanatycznych ekologów? Przestroga polityczna? Kasandryczna – tfu, na psa urok – przepowiednia?

No bo realna sytuacja jest taka: mimo rozpoznanych przez władze zagrożeń naturalnych, politycznych oraz terrorystycznych ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich, jak również część dyscyplin pływackich ma się odbyć na Sekwanie. A w filmowej fikcji jest tak: pani mer Paryża, głupia i próżna, nie pozwala, żeby jakieś absurdalne ostrzeżenia zepsuły imprezę, której ona patronuje. Otwiera więc zawody triathlonowe. po czym następuje krwawa jatka. Policja zawodzi, wojsko wprowadzone do miasta jeszcze jej przeszkadza. W dodatku seryjnie eksplodują bomby, walą się mosty, spiętrzona i zarekiniona Sekwana występuje z brzegów. Skojarz to teraz, przesądny kibicu, trwożliwy turysto z Igrzyskami na wodzie – i już odwołujesz lot do Paryża.

W herbie tego miasta kolebie się statek. Miotają nim fale, lecz on nie tonie. Fluctuat nec mergitur – głosi dewiza. W filmie „Rekiny w Sekwanie” – przed chwilą zasłużenie zaspojlerowanym – paryska dewiza się nie sprawdza. Ale nie tylko twórcy horroru starają się jej zaprzeczyć. Utopić Igrzyska Olimpijskie próbuje też Tom Cruise w filmowym dokumencie „Olympics has fallen”. To czystej wody deepfake, udający produkcję Netflixa, a wychwycony w Sieci przez speców Microsoftu od zagrożeń cyfrowych. Autorstwo nie budzi wątpliwości: rosyjska robota. Natomiast Komitet Organizacyjny Igrzysk nie zdołał ustalić, kto wrzucił do mediów społecznościowych fałszywy plan ograniczeń w ruchu miejskim Paryża. Sabotażowa mapka wskazuje jako otwarte dla samochodów te arterie, które będą dla nich zamknięte – i na odwrót.

Rosja, wykluczona z olimpijskiego sportu, włącza się do Igrzysk innymi sposobami. W kwietniu ostrzegał przed tym prezydent Macron, niezbyt ostatnio w Moskwie lubiany. W końcu maja policja zatrzymała koło Bordeaux mężczyznę, który miał planować napaść na przebiegającą w okolicy sztafetę z ogniem olimpijskim. Czeczen aresztowany w Saint-Etienne sposobił się z kolei do dokonania przed tamtejszym stadionem „zamachu z inspiracji islamistycznej”, jak to określiły francuskie służby. W czerwcu rosyjskojęzyczny Ukrainiec z Donbasu poważnie się poparzył w trakcie chałupniczej produkcji bomby. Zatrzymano go niedaleko lotniska Roissy-Charles de Gaulle. Macron chciałby, żeby Rosja uhonorowała olimpijski rozejm, i to nie tylko w wojnie z Ukrainą. Może w tym czasie również rekiny przejdą na dietę roślinną.

Pani mer Paryża, Anne Hidalgo, wierzy – podobnie jak prezydent Francji – że wszystko się uda. Bo dlaczego miałoby się nie udać, skoro miasto i państwo przygotowały się do Igrzysk tak skrupulatnie? Kloszardzi i bezdomni relokowani na prowincję, chińskie prostytutki przepędzone, metro gotowe znieruchomieć na rozkaz władz lub na wezwanie związkowców, mieszkańcy newralgicznych dzielnic naznaczeni kodem QR, wolontariusze prześwietleni, ceny hoteli wyśrubowane, procedura rezerwacji miejsc w knajpach nad Sekwaną podobna do starań o saudyjską wizę.

Nawet pani Hidalgo jest gotowa do poświęceń. Obiecała, że przed Igrzyskami sama wskoczy do Sekwany, aby przekonać sceptyków o czystości wody. Niestety na razie uniemożliwia to rzeka wezbrana po ulewach, a jeszcze bardziej – raporty służb hydro o obecności bakterii e coli. Jest przecież coś jeszcze, co może panią mer zniechęcać najbardziej. W internetach skrzyknęła się grupa inicjatywna, zamierzająca zwodować w górnym biegu Sekwany własne fekalia tak, by dopłynęły do stolicy w dniu kąpieli Anne Hidalgo. Owi merdyści opracowali wzór, który na podstawie szybkości nurtu oraz dystansu między Paryżem a miejscem powierzenia rzece ładunku pozwoli właściwie wyznaczyć moment rozpoczęcia operacji. Według ostatnich informacji pani Hidalgo ma wskoczyć do Sekwany 30. czerwca. Tego samego dnia odbędzie się pierwsza tura przyśpieszonych wyborów parlamentarnych. Nieczystości mogą zalać Paryż z obu źródeł.

Posłuchaj

Posłuchaj również

12 kwietnia 2025

Renesans energii nuklearnej

12 kwietnia 2025

Poradnik ciułacza

5 kwietnia 2025

Protesty w Serbii

-10
+10
00:00
/
00:00