27 marca 2021

Prezydent na schodach

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

W bazie Andrews rzeczywiście mocno wiało, ale nie aż tak, żeby przewrócić człowieka. Więc raczej nikt nie uwierzył w sugestię Białego Domu, że wszystkiemu winien wiatr. Na stopniach do prezydenckiego Air Force One Joe Biden potknął się trzykrotnie; raz właściwie upadł. Nic strasznego, kiedyś prezydent Ford schodząc z takiego trapu wykopyrtnął się bardziej widowiskowo. Teraz jednak upadek skojarzono z podeszłym wiekiem szefa państwa.

Niektórzy, wzorem Donalda Trumpa, reagowali z nieskrywaną Schadenfreude: a nie mówiłem… Przecież i życzliwi Bidenowi mogli sobie zadać pytanie: czy to aby nie pierwszy groźny sygnał, czy on na pewno podoła całej kadencji? Zresztą takie myśli nie muszą być zaraz albo zdrożne, albo zbożne: może je też wywołać zwykła banalna ciekawość.

Podobnie nie trzeba się doszukiwać od razu rasistowskich podtekstów w zainteresowaniu karnacją dziecka, poczętego przez rodziców o niejednakowej barwie skóry. Ona może ciekawić tak samo niewinnie, jak zagadka koloru włosów potomstwa rudzielca i brunetki. Kto choć raz nie spytał, bez złych intencji, bez głupich żartów: ciekawe, czy Archie będzie blady, czy śniady? – niech pierwszy rzuci bananem. Bo jeśli przyjąć, że w naszych odruchach, w tak zwanych pierwszych-myślach-przychodzących-do-głowy górę biorą złośliwość, zawiść, wyrachowanie i inni szatani, wówczas – wracając do potknięcia Joe Bidena – należałoby zapytać: a co pomyślała sobie Kamala Harris? Czy migawka w jej głowie nie wyzwoliła obrazu konstytucyjnej sukcesji u władzy, kiedy do jej sprawowania przestaje być zdolny wybrany prezydent?

Taki hipotetyczny scenariusz przywoływano przecież wielokrotnie w trakcie kampanii wyborczej. Dan Morain, autor „Pierwszej biografii” Kamali Harris zapewnia, że jego bohaterka jest absolutnie lojalna wobec swego szefa. A spod podłogi diabełki podszeptują memento: okazja czyni złodzieja… żądza, ambicja lub idea czynią zdrajcę…

No bo skąd, jak nie z tych podszeptów właśnie, bierze się skojarzenie, że Biden potknął się nazajutrz po rocznicy pewnej słynnej zdrady, najbardziej przysłowiowej z wszystkich znanych zdrad. 2065 lat wcześniej Juliusz Cezar upadł i już się nie podniósł, do czego przyczynił się sztylet Brutusa. Odpukać. Idy marcowe prezydenta zakłócił nie zamach na władcę, tylko na lud, któremu tak bardzo potrzebna odbudowa poczucia spokoju i bezpieczeństwa. Śmiertelne strzelaniny, zwłaszcza ta w Atlancie, gdzie zginęły Amerazjatki. A w Minneapolis rozpoczął się arcyważny proces policjanta, zabójcy Afroamerykanina. W tym samym czasie, dla wykazania czynem, że zrywa z linią poprzednika, prezydent faktycznie otworzył granicę z Meksykiem. Znowu popłynęła latynoska fala, szybko osiągając stan krytyczny. Wezbrały w efekcie trzy żywioły, wobec których Biden już popełniał błędy – by wspomnieć choćby jego uznanie za “prawdziwych Czarnych” wyłącznie tych, co nie głosują na Trumpa. W przypadku tych żywiołów – inaczej niż w instagramowej historii Meghan i Harry”ego – kolor skóry ma żywotne znaczenie, nieraz dosłownie. Żeby nie stracić równowagi, Joe Biden musi tu uważać bardziej niż na samolotowym trapie, bardziej niż na ruchomych schodach.

Bo to ruchome piaski.

Posłuchaj

Posłuchaj również

7 czerwca 2025

Enhanced Games czyli Igrzyska symulowane

31 maja 2025

Jakie skutki odejścia od atomu w Hiszpanii

24 maja 2025

Jose Mujica i jego Urugwaj

-10
+10
00:00
/
00:00