Fot: Tristan Gassert
10 lipca 2021

Szampania pod rosyjskim zaborem

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Ledwośmy przylecieli do Dakaru, a ten obrotny z naszej grupy już kupił na ulicy zegarek. Ale okazja, Cartier! – chwali się zdobyczą, dziwnie jakoś lekką. No tak, w hotelu zaraz potwierdzają, że to chińska podróbka, na afrykańskim słońcu może się roztopić. I nie wracać z tym do Paryża, celnicy polują na takie fanty. Żadna strata, jak ten szmelc skonfiskują; zaboli dopiero wysoka grzywna. Francja – tak jak cały Zachód – chroni swoje marki przed fałszerzami, a kupujących podróbki traktuje jak współsprawców przestępstwa. Turysta przywożący z Wietnamu lewe lacosty, hermesy i vuittony to wspólnik złodzieja, który ukradł francuską własność: zastrzeżony znak lub nazwę, ale też certyfikat pochodzenia, pieczętowany słynnym skrótem AOC. Bo bułgarska pliska to nie jest koniak, armagnac nie powstaje w Armenii, tak jak tequilla nie pochodzi z Burgundii. Papugi tęsknią za rodzinnymi fiordami tylko w świecie Monty Pythona; w domenie patentowo-handlowej podobne żarty się nie przyjęły.

Nie inaczej było dotąd z szampanem, jednym z klejnotów w koronie francuskiego luksusu. Przy czym wcale nienajważniejszy był tu sekret mnicha Dom Perignon, podwójna fermentacja w butlach z grubego szkła. Tę metodę opanowano już dawno w wielu krajach, produkując marne sikacze z bąbelkami, niezłe prosecco, znośny sekt czy świetną cavę. Nawet jednak najdoskonalsze z tych podróbek – tak jest, podróbek – nie są i nigdy nie będą szampanem z tej prostej przyczyny, że nie rodzą ich winnice osadzone na wapiennym podłożu i w mikroklimacie Szampanii, krainy w północno-wschodniej Francji. Miejsce, jedyne w swoim rodzaju, jest francuskim skarbem narodowym – i świat to uznawał oraz honorował prawnie przynajmniej od początku XX wieku. Aż Władimir Putin podpisał dekret, którym ni mniej, ni więcej tylko przyłączył Szampanię do Federacji Rosyjskiej. Nie jest to, ma się rozumieć, aneksja geopolityczna, jak inkorporacja Krymu (chociaż obie sporo łączy, o czym za chwilę). Jest to Anschluss enologiczny, dokonany przecież tym samym sposobem hucpy i bezprawia, co ograbianie krajów z ich terytoriów, ludzi z godności i wolności, Historii z prawdy, a prawdy z zawartości.

Z mocy ukazu Putina na terenie jego państwa opisane jako “szampanskoje” mogą być wyłącznie wina musujące rodzimej produkcji. Tym importowanym – z szampanami na czele – pozostawia się co prawda oryginalne etykiety, ale już na dodatkowej nalepce bukwy informują, że są to zwykłe “igristoje”, wina z pianką. Rosjanie nie czytają łaciny, czytają cyrylicę – zauważają przytomnie producenci z Szampanii, nie tyle nawet wściekli, co dotknięci do żywego takim zbrukaniem ich świętości, własności i dziedzictwa. Zapowiedzieli wstrzymanie dostaw do Rosji, choć na przykład koncern eksportowego luksusu, LVMH, wytrwał w tym postanowieniu tylko dwa dni. Na nieobecności prawdziwych szampanów w Rosji może skorzystać znajomy oligarcha prezydenta, który ma winnice na Krymie (to właśnie wspomniany związek obu aneksji). Putin może też wspaniałomyślnie wycofać swój dekret, ale nie za darmo, bo zachodnie sankcje cisną. Paryż odgraża się, że – tak czy inaczej – w kwestii szampańskiej zareaguje. Ciekawe, czy zrobi to “tak” – a więc stanowczo, czy jednak “inaczej” – na przykład grożąc nazwaniem kawioru z Astrachania pospolitą ikrą. To by akurat Rosjan ubawiło, bo po ichniemu tak właśnie – ikra – nazywa się kawior. Z kolei kawior to po rosyjsku dywan. Byłoby pod co całą sprawę zgrabnie zamieść, w imię dialogu.

Posłuchaj

Posłuchaj również

12 kwietnia 2025

Renesans energii nuklearnej

12 kwietnia 2025

Poradnik ciułacza

5 kwietnia 2025

Protesty w Serbii

-10
+10
00:00
/
00:00