fot: Nicole Baster/ Unsplash
2 września 2023

Ząb Lumumby

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Grecy mieli szczęście. Kustosz wynosił z British Museum i pokątnie sprzedawał tylko drobiazgi. Fryzowi z Partenonu nie dał rady, to 70 metrów bieżących marmuru. Możliwe więc, że ten fragment świątyni Ateny w końcu powróci na Akropol, skąd go wywieźli Anglicy. Inną, mniejszą część fryzu zwróciło już Grecji muzeum archeologiczne z Sycylii. Nastał bowiem czas oddawania zawłaszczonych dzieł sztuki i wojennych łupów. Za jednym zamachem dobrze się przy tym oddaje również cześć, honory i sprawiedliwość. Kasa pozostaje bezpieczna.

Niemcy zwróciły Nigerii partię słynnych brązów z dawnego królestwa Beninu. Do Egiptu wróciły dwa bloki ze złoconego kamienia pokryte hieroglifami. Usiłowano je sprzedać w paryskim domu aukcyjnym. Holandia przekazała Sri Lance armatę inkrustowaną rubinami, ceremonialne miecze, dwa karabiny i nóż syngaleski. Indie zabiegają w Wielkiej Brytanii o odzyskanie tysięcy swoich skarbów. Zwłaszcza zwrot legendarnego diamentu Koh-i-Noor byłby – jak sugeruje rząd w Delhi – symbolicznym zamknięciem epoki kolonialnej. Tyle tylko, że Koh-i-Noor jest w Londynie strzeżony, także prawem, jako klejnot koronny. Francuzi też nie wyrwą ze środka Placu Zgody obelisku z Luksoru, choć jego akurat nie ukradli, lecz dostali w prezencie. Ale wcześniej tony suwenirów wywieźli z Egiptu zbrojni archeolodzy Napoleona; plon tej wyprawy zapełnia kilka sal Luwru.

Łatwiej zrywać z kolonialną przeszłością rozstając się z osobliwymi kolekcjami z dziedziny – jak by ją nazwać? – antropologii imperialnej? Kilka europejskich muzeów przekazało Nowej Zelandii zmumifikowane głowy i szczątki, z których dałoby się złożyć tuzin Maorysów. Francja, usiłująca – bez powodzenia – pojednać się historycznie z Algierią, zwróciła jej 24 czaszki antyfrancuskich powstańców z połowy XIX w. A właściwie po co je przechowywała? Miały być pomocą naukową? Artefaktem? Bo chyba raczej trofeum, niż relikwią.

Pewnie także nie z powodu jakości protezy rodzina belgijskiego policjanta latami trzymała w szufladzie złoty ząb Patrice’a Lumbumby. Pierwszy premier niepodległego Konga został szybko zamordowany. Tracąca kolonię Belgia była odpowiedzialna za tę zbrodnię co najmniej moralnie. Ciało zabitego rozpuszczono w kwasie, policjant zabrał ząb na pamiątkę. 61 lat później to, co z Lumumby zostało belgijski rząd przekazał jego rodzinie z obecnej Demokratycznej Republiki Konga. Złota korona protetyczna jest w zasadzie jedynym walorem, jakim Belgia spłaca kolonialne winy wobec tego kraju. Kredyty, inwestycje, nawet kwoty imigracyjne zapisuje się w rachunku ekonomicznym, nie w rachunkach krzywd.

Oczywiście swoją wartość mają również słowa – bo nastał też czas werbalnej pokory. Niekoniecznie zaraz skruchy ani przeprosin, prędzej oddawania sprawiedliwości. A jeszcze lepiej zwracania honoru. Jest taka uprzejma formułka towarzyska stosowana wtedy, gdy stwierdzimy, że imputując komuś błąd lub niewłaściwy czyn sami byliśmy w błędzie. A, to zwracam honor – i sprawa załatwiona, jak przy zwrocie pożyczki albo butelki z kaucją. Honor był przez stulecia swoistą kryptowalutą, jej kurs ustalały rozmaite kodeksy, dziś nie jest już notowany na żadnej giełdzie. Nie ma parytetu w złocie godności.

Godności zwrócić nie można, bo nie można jej stracić. To nie cześć czy tak zwane dobre imię, zależne od oceny innych. Niezbywalna godność jest przyrodzona człowiekowi, a więc i ludzkim wspólnotom. Europejscy mężowie stanu zapewniają w dawnych koloniach, że koniec z paternalizmem, że teraz tylko równość, partnerstwo i wielobiegunowość. Że ludy pobite, podbite i niewolone odzyskują wreszcie godność. Tak się odzywa mentalny postkolonializm czystej wody. Cały kontynent, nie tylko Senegal, zapamiętał słowa Sarkozy’ego z Dakaru o Afrykaninie, który nie znalazł swojego miejsca w Historii. Francuz powinien był poszukać dokładniej.

Dostojewski twierdził w “Biesach”, że pod rządami tyranii ludzie zyskują prawo do braku godności. Bardzo rosyjskie alibi. Hannah Arendt dostrzegała zaś godność gnębionych w tym, co nazwała ukrytym skarbem oporu. Właśnie Rewolucją Godności wydobyli na powierzchnię swój skarb – by już więcej go nie ukrywać – Ukraińcy.

Rekompensaty za rosyjskie zbrodnie wojenne w Ukrainie, które są zarazem zbrodniami kolonialnymi, można by czerpać z rosyjskich aktywów zamrożonych między innymi w Niemczech. Na to jednak zgody Berlina nie ma. Podobnie jak nie ma jej na polskie, greckie i serbskie żądania reparacji z prawdziwego zdarzenia. Ani na postulaty Namibii czy Burundi. W Paryżu i Brukseli nie ma zgody na roszczenia Algierii i Konga. Próżne pozostają wezwania Trynidadu i Tobago oraz Gujany do wypłaty europejskich rekompensat za niewolnictwo, do reparacyjnej sprawiedliwości. Roszczenia trafiają na polityczne zasieki, na bunkry prawa. Przeszkody rozwaliłby jeden taran: precedens. Dlatego odpowiedź się nie zmienia. Zwracamy honor, oddajemy sprawiedliwość. Poza tym – ucho od śledzia, guzik z pętelką, ząb Lumumby.

Posłuchaj

Posłuchaj również

12 kwietnia 2025

Renesans energii nuklearnej

12 kwietnia 2025

Poradnik ciułacza

5 kwietnia 2025

Protesty w Serbii

-10
+10
00:00
/
00:00