Fot: Jason Leung/Unsplash
20 kwietnia 2024

Dziś – flagi!

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Na co dzień gospodarz programu „Dzień na świecie” w telewizji Polsat News. W Raporcie autor cyklu felietonów „Świat z boku”.

Kontakt: grzegorz.dobiecki@raportostanieswiata.pl

Fot: Tomek Sikora

Noc nad Brazzaville była granatowa. Chłopcy wdrapali się na dach szkoły. Zdjęli czerwono-zielono-żółtą flagę i w jej miejsce zawiesili płótno w kolorze nocy. Na znak protestu, bo taki sam odcień miały ich mundurki. Dyrektor liceum je zlikwidował, chociaż dla uczniów były powodem do dumy. Symbolem tożsamości ważniejszym niż kongijskie barwy narodowe. Sąd okazał wyrozumiałość. Wymierzył chłopcom kary aresztu lub grzywny za “uszkodzenie publicznej dekoracji”. A mógł wpakować do więzienia za znieważenie flagi państwowej.

Czy bowiem każde nie dość nabożne potraktowanie barw narodowych jest równoznaczne z ich znieważeniem? To zależy od kraju, jego władz, praw i obyczajów oraz od intencji sprawcy. Amerykanin wciągnie Stars and Stripes równie dobrze na maszt przed domem, jak i na tyłek (patrz: bokserskie gacie Apollo Creeda w filmie “Rocky”). Jedno i drugie jest aktem patriotyzmu. Flaga Stanów Zjednoczonych stała się znakiem towarowym, bezkarnie reprodukowanym na milionach gadżetów. Podobnie brytyjska Union Jack. W Arabii Saudyjskiej surowo karanym świętokradztwem będzie powielenie motywu flagi na T-shircie czy kubku, gdyż wypisana jest na niej szahada, muzułmańskie wyznanie wiary. Przeciwko laickiej Republice bluźnił imam Mahjoub Mahjoubi nazywając jej trzy kolory szatańskim sztandarem. Został wydalony do ojczystej Tunezji. Młodzi Francuzi z imigranckich rodzin zrywają ten sztandar z gmachu merostwa, by zastąpić do flagą kraju przodków. Oni manifestują coś innego niż chłopcy z Brazzaville.

Przeciwieństwem zrywania flag, wcale jednak nie bardziej chwalebnym, jest ich namnażanie. Czyli – okropne słowo – oflagowanie. Albo jeszcze gorzej: oflagowanie się. Podczas strajku czy wiecu można w ten sposób nadać interesom lub ideologii jakiejś grupy wymiar patriotyczny. Sprywatyzować symbol, wytrzeć sobie nim gębę, a innym ją zatkać. Kiedy warszawskie knajpy motywowały klientów wywieszką w oknie Dziś – flaki! , bodaj któryś ze Skamandrytów, zdemotywowany widokiem marszu narodowców w stolicy, szydził z ich oferty: Dziś – flagi!

Więcej ich, niż państw w ONZ, więc łatwo rozpoznaje się tylko niektóre. Charakterystyczny znak: kanadyjski liść, libański cedr, krzyż szwajcarski, japońską wielką kropę. Im mniej kolorów, tym trudniej się pomylić. Ale odwoływanie się do nich bywa dezorientujące. Że jest biało-czerwona, może powiedzieć o swojej fladze kilkanaście nacji, od Austrii po Singapur. A Trójkolorowi to też nie tylko reprezentanci Francji; skądinąd rodzimi kibice traktują ich monochromatycznie, jako Niebieskich.

Za najpiękniejszą uznano ponoć flagę Serbii, barokowo heraldyczną. Rzecz gustu. Za najbrzydszy – ale też zależnie od upodobań – można by uznać sztandar Mozambiku, reklamę kałasznikowa. Najbardziej łatwopalna jest flaga Izraela, choć amerykańska niewiele jej ustępuje. Szwedzka i duńska płoną zasadniczo tylko wtedy, gdy płomień przeskakuje na nie z kart Koranu, nieraz na znaczną odległość. Ciepły uśmiech powinna budzić flaga Kiribati. Jest jak obrazek znad morza namalowany przez dziecko. Fale, słońce, mewa. Jeśli czegoś brakuje, to może ludzika.

Historię narodów i państw nieraz da się odczytać ze zmian na ich flagach. Tę białoruską, biało-czerwono-białą, Łukaszenka przemalował na sowiecką modłę. Wietnamscy komuniści ujęli żółtego, dodali czerwonego, a skromne paski przerobili na okazałą gwiazdę. Swoich barw nie chcą zmieniać Ukraińcy; osobliwie nie przemawia do nich papieska sugestia białej flagi. Symboli pozazdrościł Ukrainie Barbados: też wybrał zestaw żółto-niebieski i jeszcze dołożył trójząb. Przez ponad 200 lat amerykański sztandar bogacił się o gwiazdy kolejno jednoczonych stanów: od 13 do 50. Portugalscy socjaliści wzbogacenie osiągnęli przez zubożenie. Pod ich rządami z flagi zniknął herb z symbolami ran Chrystusa i zwycięstw nad Maurami. W imię pluralizmu, inkluzywności i laickości zastąpiło go żółte kółko. Prezydent Kirgistanu Sadyr Żaparow wyprostował zaś promienie słońca. Na fladze były niepoważnie faliste, przez co kirgiskie słońce – zdaniem głowy państwa – za bardzo przypominało słonecznik.

Barwy narodowe są zwykle szczegółowo opisane w odpowiednich aktach prawnych. Wiadomo: czerwień czerwieni nierówna, nie każdy błękit jest paryski, białe – inaczej niż w reklamie – jednak może być bielsze. Polska biel oficjalnie ma się srebrzyć, a czerwień wpadać w karmazyn. Kolor niebieski z flagi Francji normatywnie powinien mieć odcień bleu cobalt. Tymczasem autorzy książki “Pałac Elizejski poufnie” ujawnili z demaskatorskim przejęciem, że Emmanuel Macron cichaczem zmienił odcień na bleu marine. Z tą zmianą jest trochę tak, jak z wielkimi czynami Macrona: trzeba bardzo bystrych oczu, żeby je dostrzec.

Wyraźniejszy będzie inny przykład. Za komuny pewien poeta uważnie przypatrzył się naszej fladze i się przeraził. Ujrzał bowiem i opisał jak zżera resztkę bieli żarłoczny płat czerwieni. Poeta postanowił ratować sztandar transfuzją białych wierszy. I pomogło.

Posłuchaj

Przeczytaj również

27 kwietnia 2024

O drodze migrantów z Nigru

20 kwietnia 2024

O projekcie odbudowy przyrody w Europie

20 kwietnia 2024

O bazie na Marsie

-10
+10
00:00
/
00:00