5 grudnia 2020

Świat w skrócie

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Fot: Andrew Keymaster z Unsplash

“Dania jest więzieniem” – czytamy lub słyszymy ze sceny. I zadajemy szkolne pytanie, wcale nie łatwe: co poeta miał na myśli? Do tego właśnie służą dzieła geniuszy słowa, od nich oczekujemy magii znaczeń. Mogą się w niej odnaleźć także filozofowie; za to historycy, politolodzy oraz politycy nie powinni nawet próbować. Oni mają być dokładni i dosadni, nie pozostawiać pola do interpretacji. W tym też można osiągnąć mistrzostwo, gdy opowieść o świecie lub jego części uda się zawrzeć w krystalicznej formule, w krótkiej sentencji, w celnej nazwie.

To oczywiście rzadkie, bo zwięzłość jest trudna: in brevitate labor. Łatwiej uderzać w tony naukawe, mówić “paradygmat” i “aksjologia”, względnie posiłkować się szablonami. Minister spraw zagranicznych Szwecji, Margot Wallstroem, wyprowadziła kilka lat temu taki oto wzór: państwo żydowskie + państwo palestyńskie = pokój na Bliskim Wschodzie. Jej ówczesny izraelski kolega (chociaż chyba kolegowali się niespecjalnie) Avigdor Lieberman zauważył na to, że Bliski Wschód jest jednak bardziej skomplikowany, niż montaż mebli z IKEI. Ani jedna, ani druga wypowiedź nie była olśniewająco mądra; z obu przezierała przecież ochota obłaskawienia rzeczywistości pewnym skrótem.

Niedawno matematycznego wyjaśnienia innego politycznego problemu podjęła się również politolożka Erica Chenoweth. Na portalu BBC dowodziła, że masowy ruch jest w stanie pokojowo obalić dyktaturę dopiero wtedy, gdy ilościowo przekroczy próg 3,5 procent ogólnej liczby ludności danego kraju. Na Białorusi w szczytowym, jak dotąd, momencie obywatelskiego buntu na ulice wyszło około 200 tysięcy ludzi. To zaś jest o dobre 100 tysięcy mniej, niż by wymagała właściwa, 3,5-procentowa proporcja. Toteż Łukaszenka nadal dzierży władzę, proste. Czy Chenoweth coś w ten sposób wyjaśniła lub choćby opisała?

Dużo więcej treści niesie używane teraz na Białorusi – jak niegdyś na Ukrainie – określenie “rewolucja godności”. To są właśnie te krótkie, celne nazwy-hasła, oszczędne i pojemne zarazem, nie wymagające przypisów… Jak trafiające w sedno “wojna hybrydowa” czy “zderzenie cywilizacji”, lecz także jak chybiony, ale intelektualnie inspirujący “koniec Historii”… Jak “homo sovieticus”, etykietka nie tak stara, a już przecież wyblakła, oby trwale…

A są i charakterystyki dawne, które jakoś wciąż się nie odklejają od swoich obiektów. Prawie 250 lat temu Diderot, ten od “Kubusia Fatalisty”, okrutnie opisał Rosjan jako złe owoce, gnijące zanim dojrzeją… Przypomnijmy Churchilla: Bałkany jako miękkie podbrzusze Europy. To wciąż aktualna diagnoza i przestroga. Obserwacja Besançona, że wschodnie granice Europy pokrywają się z granicami zachodniego chrześcijaństwa pozostaje zapisana w geopolitycznym GPSie. Bo już na przykład uwaga pewnego ministra o Francji jako chorym człowieku Europy pozostaje jedynie zarzutem do udowodnienia…

No dobrze, na koniec – żeby nie tylko pasożytować na cudzych myślach – zaproponujmy formułkę własną. Taką na przykład: Iran = Koran + uran. Niezła? Może i rzeczywiście nienajgorsza, tyle że niebezpiecznie podobna do definicji leninowskiej: komunizm to władza rad plus elektryfikacja. Dzisiaj w ojczyźnie Włodzimierza Iljicza zostały z niej już tylko żarówki. I też nie zawsze świecą.

Posłuchaj

Przeczytaj również

20 kwietnia 2024

O projekcie odbudowy przyrody w Europie

20 kwietnia 2024

Dziś – flagi!

20 kwietnia 2024

O bazie na Marsie

-10
+10
00:00
/
00:00