13 lutego 2021

Trudno być królem

Autor: Grzegorz Dobiecki
Zamknij

Grzegorz Dobiecki

Dziennikarz, publicysta gospodarz programu „Dzień na świecie” w Polsat News.

Fot: Daniel Lerman

W Tajlandii, niesieni falą protestów przeciw rządom armii, i w Katalonii, zbuntowani przeciw rządom Madrytu, poddani lżą monarchów. Właściwie królom dostaje się przy okazji, ale dobrze im tak, skoro firmują system oraz władzę złych premierów, generałów i ministrów. Obecny król Tajlandii to władca niespecjalnie lubiany, kudy mu do ojca; w Hiszpanii zarysowuje się jakby wariant odwrotny. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo znieważanie koronowanej głowy – nawet gdy nie zasługuje ona na miłość ludu – w obu tych monarchiach pozostaje czynem zagrożonym karą pozbawienia wolności.

W Tajlandii wręcz absurdalnie surową, czego doświadczyła właśnie blogerka, skazana tam za krytykę Ramy X. i jego rodziny na 43 lata więzienia. W Hiszpanii kataloński raper Pablo Hasel, artysta anarchizujący, za obelżywe teksty o panujących Burbonach, a nawet groźby wyskandowane pod ich adresem, ma odsiedzieć 8 miesięcy. Oboje, Tajka i Katalończyk, dopuścili się obrazy majestatu…

Crimen laesae maiestatis – zbrodnia obrazy majestatu – jako konstrukcja prawna wywodzi się z antycznego Rzymu, ale z czasów republiki. Majestat uznawano wówczas za atrybut władzy suwerena, którym był lud, czyli obywatele ( podobno tak jest znowu dzisiaj). Cesarze przypisali majestat już tylko sobie samym. W ich ślady poszli późniejsi władcy, królowie, carowie, książęta – również książęta Kościoła. Za zbrodnię ich obrazy przychodziło ponieść straszne kary – łamanie kołem, rozrywanie końmi, pośmiertne ćwiartowanie – przedtem zaś odcierpieć swoje na mękach, jak nasz Piekarski za zamach na Zygmunta III.

Współcześnie rodzinę panującą – przynajmniej w europejskich monarchiach, a jest ich 12 – chronią odpowiednie ustawy. Za zniewagę słowem lub czynem, o ile nie jest to czyn przestępczy, przewidują z reguły jedynie grzywny. Dlaczego nie surowsze kary? Może dlatego, że w Europie monarchowie nie mają już realnej władzy. Ale może i dlatego, że coraz mniej w nich majestatu? Co dopiero mówić o władcach niekoronowanych…

A przecież niemało jest wśród nich takich, którym się zdaje, że noszą na ramionach gronostajowy płaszcz, w dłoni dzierżą berło. Usłużni dworzanie jeszcze podtykają spreparowane zwierciadełka z takim właśnie odbiciem. Tymczasem majestatu nie można nabyć wraz z wygranymi wyborami, choćby były najuczciwsze na świecie. On jest darem albo spadkiem po kilku pokoleniach, jak sztuka naturalnego poruszania się we fraku…

DAstolphe de Custine był pod wrażeniem cara Mikołaja, choć go nie wielbił. W swoich “Listach z Rosji” prawie 200 lat temu francuski markiz opisywał jedynowładcę Rosji jako postawnego mężczyznę o nobliwym wyglądzie, szlachetnej i majestatycznej twarzy, wydającego się “całkowicie godnym rozkazywania ludziom”. Kto ma ten opis w pamięci, ten przeżywa duże rozczarowanie, widząc w telewizji, jak przez imponujące złote wrota, strzeżone przez kadetów w mundurach lejbgwardii, do pałacowej sali krokiem żulika wchodzi krępy facet o chytrej twarzy, który nawet w najlepszym garniturze bardziej przypomina urkę z błatnych pieśni, niż uosobienie majestatu… I może właśnie wielkie rozczarowanie powodowało aktywistką z Archangielska, Jeleną Kalininą, która – nim ją zabrano na komisariat – we własnoręcznie ulepione śniegowe bałwanki wetknęła tekturki z hasłami “Precz z carem” oraz “Wowa, między nami wszystko skończone”.

Posłuchaj

Przeczytaj również

20 kwietnia 2024

O projekcie odbudowy przyrody w Europie

20 kwietnia 2024

Dziś – flagi!

20 kwietnia 2024

O bazie na Marsie

-10
+10
00:00
/
00:00